Alusiowe "AM"



Co się zdarzyło i moje życie zmieniło a dokładniej rzecz biorąc do góry nogami je wywróciło? Otóż pojawił się Jegomość Alergiogenny, po mleku i słoiczkach (eufemicznie mówiąc) „ulewający”, dostający plam, krostek i innych atopowych zmian skórnych, który mamę do płyty kuchennej przykuł na dobre. Choć reakcje alergiczne się trochę uspokoiły  to Jegomość mimo ukończonego poważnego już dość wieku nadal jest bezzęby, więc to nadal wymusza jakieś-tam  zabiegi przy gotowaniu żeby zjeść się dało, a Jegomość jeść luuuuuubi, oj lubi…. 

Zanim pewne metody wypracowałam, zanim jakoś-takoś się ułożyło dużo nerwów kosztowało i wiele książek się przewertowało i neta przerzuciło, ale dokładnej ściągi nie było. Z tej otóż przyczyny spisać swe doświadczenia mama postanowiła. A "nóż widelec i inne sztućce" komuś się przyda i życie ułatwi?
Początki, jak wiemy niby nie są trudne i dużo wymagające, bo takie małe istnienie dużo jeść nie potrzebuje, a jedynie delektować się i testować, ale początkowo chcąc robić wszystko zdrowe i świeżutkie zapętliłam się w przecieranie gotowanej codziennie jednej marcheweczki, no bo jak zblendować taką ilość? A no nie dać się zwariować i ugotować dużo (na parze oczywiście), zblendować, podzielić na porcyjki i do zamrażalnika. Ten właśnie stal się moim sprzymierzeńcem i największym przyjacielem :) do dnia dzisiejszego. Zawsze staram się mieć tam bazę do zupy, czyli rosołek, wywar warzywny i włoszczyznę. Czasem też wekuję, np. taki gorący rosołek, czy wywar można zakręcić na gorąco i w lodówce wytrzyma spokojnie 2 tygodnie.  Z rosołku mięsko kroję i również zamrażam. Jak trzeba zrobić zupkę to tylko jakieś warzywo i ziemniaczek wrzucam na parę dokładam trochę włoszczyzny (uprzednio podgotowanej i zamrożonej) jak ugotowane – dolewam rosołek, lub wywar, gotuję, blenduję dosmaczam jakimś ziółkiem i gotowe. Przy gotowaniu dla malucha stosuję pewien schemat, który się powtarza, ale taki właśnie u mnie się sprawdził.
Ale po kolei, choć krótko zwięźle i na temat czyli Alusiowe "AM" we wpisach z 2015 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz